Publikacja: 08-09-2019, 20:04
“W końcu możemy odetchnąć z ulgą. Wielu pacjentów będzie miało szanse na skuteczne leczenie nowotworów, uważanych do tej pory za wyrok śmierci” – tak najnowszą decyzję Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) komentuje, w rozmowie z “Nowym Dziennikiem, dr Stanisław Burzyński, autor nowatorskiej metody leczenia raka.
Amerykańska Agencja Żywności i Leków w końcu zatwierdziła opracowany przez doktora Burzyńskiego i jego zespół lek na raka. To wydarzenie bez precedensu, bo do tej pory jedynie wielkie koncerny farmaceutyczne, dysponujące gigantycznym budżetem, mogły starać się o wprowadzenie lekarstw na rynek.
“Zrobiliśmy to, czego nikomu nie udało się zrobić, bo każdy patrzy, żeby dostać pieniądze od rządu lub firm farmaceutycznych. Sprzedają swoją duszę. Ja swojej duszy nie sprzedałem, zrobiłem to, co uważałem za słuszne. Uważam, że możemy uratować życie wielu ludziom i idziemy do przodu, to że draństwo nas atakuje, to jest normalna sprawa. Im większe ataki, tym wyniki mamy lepsze” – mówi w rozmowie z “Nowym Dziennikiem” dr Stanisław Burzyński.
Nowy lek został zatwierdzony na leczenie pewnego rodzaju niewydolności wątroby, a także do walki ze złośliwymi guzami mózgu oraz pewnym rodzajem białaczki. Wkrótce trafi do aptek, przez co stanie się powszechnie dostępny – to od danego lekarza będzie zależało, czy przepisze go pacjentowi, czy nie. To, czy będzie refundowany, zależeć będzie od konkretnej firmy ubezpieczeniowej.
Polski lekarz stosuje nowatorską metodę leczenia raka, w której kluczowe są tak zwane antyneoplastony. Są to wyodrębnione peptydy i pochodne aminokwasów występujących w moczu. Dawniej proces ten polegał na ekstrakcji z ludzkiego moczu, dziś lek wytwarzany jest na drodze syntezy. Zdaniem lekarza wzmacniają one system obronny, zapobiegając rozwojowi raka. Oprócz tego choremu podaje się odpowiednio skomponowane ze sobą lekarstwa.
“Nowotwór to nie jest jedna choroba, jest 1000 różnych odmian raka. Różnią się strukturą genową, tego się nie rozpozna pod mikroskopem. Ten sam sposób nie będzie działał dla wszystkich ludzi, dlatego każdą terapię trzeba dobrać indywidualnie. Tego wielu lekarzy nie wie. Ale już przygotowaliśmy specjalne opisy naszych metod, chcemy opublikować je w pismach medycznych. Jeśli to się uda, myślę, że będzie to rewolucja w leczeniu nowotworów. Pytanie tylko, jak szybko lekarze zaczną stosować naszą metodę – mówi dr Burzyński i dodaje, że niestety nie wszystkich na razie można uratować. – Niektórzy chorzy mają takie geny, na które żadne lekarstwa nie działają. Ich leczenie wymaga dalszych badań”.